sobota, 2 czerwca 2012

Hej, dzisiaj postanowiłam coś innego ;) Jako że tytuł bloga brzmi "wiersze i nie tylko" mam zamiar pokazać Wam nie wiersz, a opowiadanie. Króciutkie, stare jak świat... Już dawno nie piszę opowiadań w takim stylu, po prostu chciałam... żeby ktoś to zobaczył.  Nie ma głębokiej pointy, myśli przewodniej ani nic takiego.


Pada deszcz. Od czasu do czasu przez ulicą przebiega spóźniony na pociąg przechodzień czy wracająca z kościoła starsza pani pod parasolem. Ciężkie krople dudnią o szyby, zimny wiatr wywiał bezdomne koty do starych kartonowych pudeł w zaułkach. Nierzadko przejeżdża samochód, oświetlając na moment pokój. 
Ale ciebie nie interesuje to, co się dzieje za oknem. Ubrana w satynowy płaszcz i suknię wieczorową siedzisz samotnie na sofie, pijąc wytrawne wino. Naprzeciwko ciebie wisi lustro, ale nie zwracasz uwagi na swoje odbicie, jakby był to kolejny pusty kawałek ściany.
Dyskretnie mrużysz oczy i spoglądasz w stronę czarnego fortepianu, niedbale przesuniętego ze środka pokoju w jego kąt, o czym świadczą wgłębienia w podłodze. Kiedyś był to pokój muzyczny. Mój pokój.
Ty nigdy nie lubiłaś dźwięków fortepianu, gdy ja mogłam grać całe wieczory, doskonale zabawiając swoją grą gości przyjęć, które mama urządzała tak często. Myślałam, że mi zazdrościłaś. Nie, teraz wiem, że naprawdę nie lubiłaś tego czarnego instrumentu, dziś już nieużywanego ponad cztery lata. Pokryty kurzem już nie wygląda tak imponująco jak kiedyś. Czemu się go nie pozbędziesz? Nie oddasz komuś, nie sprzedaż? Ja już przecież nie zagram.
- Twoje zdrowie, Wiktorio - mówisz i uśmiechasz się z przymusem.
 Podnosisz kieliszek, jakbyś chciała wziąć łyk, ale pochylasz się i odstawiasz go na podłogę. W pokoju nie ma żadnego stolika czy szafki. 
Na kominku stoją fotografie z naszego dzieciństwa, które lubisz oglądać. Ale dziś nie spojrzałaś w ich stronę. Dziś podeszłaś do mojego trochę wyblakłego już zdjęcia, przepasanego czarną wstążką. To już czwarty rok od pogrzebu. Pamiętasz moją trumnę tak dokładnie, jakbyś nadal nas nią stała.
-Instrumenty bez muzyków są puste - mówisz cicho, jakbyś chciała zagłuszyć inne myśli, kotłujące się w twojej głowie. Masz w niej mętlik od kilku miesięcy, wiem to. Zaczęłaś pić. Dużo. Gdybym jeszcze należała do tego świata, na prawdę- krzyknęłabym do ciebie, żebyś się pozbierała. Ale... ale ja mogę tylko patrzeć jak się staczasz.
Gładzisz opuszkami palców rzeźbiony gzyms kominka, idąc w stronę fortepianu. Siadasz na poliestrowym krześle i próbujesz zetrzeć kurz z kart zapomnianego zeszytu z nutami.
-Cholerny, przeklęty!- myślisz. Uderzasz pięścią w instrument, który wydaje głuchy dźwięk. A potem ciszę przerywają tyko twoje łzy, tnące jak nożem powierzchnię klawiszy mojego fortepianu.

~Majka

4 komentarze:

  1. Szczerze?!
    Majka ma talent jak talala . :))
    Zajebiście napisałaś. .:))

    Polecam mojego bloga: http://thedreamoftruelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. wow, naprawdę masz talent dziewczyno ,pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo mi się podoba. ;D
    Dodaję się do obserwujących, liczę na rewanż ;D
    i dodaję do poleconych u mnie ;p
    http://this-is-wrong.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie piszesz, będę tu zaglądać ;))

    OdpowiedzUsuń